Liberty Liberty!
Zgodnie z informacjami jakie pojawiły się w majowym numerze "Otaku", jest nam niezwykle miło przedstawić zaplanowana na sierpień jednotomową mangę Hinako Takanagi "Liberty Liberty!". Manga ta przypadnie do gustu wszystkim fankom shōnen-ai.
Ada "hibari" Skowronek na łamach Otaku 4/2010(24) pisze:
"Manga składa się z sześciu rozdziałów właściwych (bardzo grzecznych) i dodatku, który zaspokaja apetyt na nieco bardziej romantyczne sceny. Ogólnie „Liberty Liberty!” to urocza, choć – na szczęście – nie przesłodzona, opowieść z ciekawie wykreowanymi postaciami i przyjemną, lekką atmosferą. Takanagi twierdzi, że szczególnie jest zadowolona z postaci Koukiego Kuwabary. Jej dotychczasowi seme byli mężczyznami, który mocno zakochiwali się w swoich uke. Tym razem Takanaga uznała, że Kouki będzie bardziej... cool. Czy faktycznie się jej udało? Zdania są podzielone, co nie zmienia faktu, że autorka ma z czego być zadowolona. Co więcej, dość realistycznie i przekonująco rozegrała wątek związku dwóch mężczyzn, którzy dotąd nie byli zdeklarowanymi gejami. Wprowadzenie do fabuły pięknej i kobiecej Kurumi, byłego mężczyzny, dodało historii wiarygodności i rzuciło nowe światło na motyw „chłopięcej miłości”.
W komiksie Takanagi przejrzysta jest nie tylko fabuła, ale i grafika: kadry w jasnych tonacjach, na których czerń pojawia się wyjątkowo, zgrabnie wyróżniając ważne elementy i postacie. Wygląd bohaterów nie odbiega za bardzo od kanonu mang shōjo (a szczególnie shōnen-ai): delikatna kreska, przystojni, wysocy seme, wielkoocy, uroczy uke. Można jednak odnieść wrażenie, że autorka ma dosyć minimalistyczne podejście do drugiego planu – szczegółów jest dość, by zasygnalizować miejsce zdarzeń, ale zostały użyte tak oszczędne, by nie przytłoczyć elementów naprawdę ważnych."
Ada "hibari" Skowronek na łamach Otaku 4/2010(24) pisze:
"Manga składa się z sześciu rozdziałów właściwych (bardzo grzecznych) i dodatku, który zaspokaja apetyt na nieco bardziej romantyczne sceny. Ogólnie „Liberty Liberty!” to urocza, choć – na szczęście – nie przesłodzona, opowieść z ciekawie wykreowanymi postaciami i przyjemną, lekką atmosferą. Takanagi twierdzi, że szczególnie jest zadowolona z postaci Koukiego Kuwabary. Jej dotychczasowi seme byli mężczyznami, który mocno zakochiwali się w swoich uke. Tym razem Takanaga uznała, że Kouki będzie bardziej... cool. Czy faktycznie się jej udało? Zdania są podzielone, co nie zmienia faktu, że autorka ma z czego być zadowolona. Co więcej, dość realistycznie i przekonująco rozegrała wątek związku dwóch mężczyzn, którzy dotąd nie byli zdeklarowanymi gejami. Wprowadzenie do fabuły pięknej i kobiecej Kurumi, byłego mężczyzny, dodało historii wiarygodności i rzuciło nowe światło na motyw „chłopięcej miłości”.
W komiksie Takanagi przejrzysta jest nie tylko fabuła, ale i grafika: kadry w jasnych tonacjach, na których czerń pojawia się wyjątkowo, zgrabnie wyróżniając ważne elementy i postacie. Wygląd bohaterów nie odbiega za bardzo od kanonu mang shōjo (a szczególnie shōnen-ai): delikatna kreska, przystojni, wysocy seme, wielkoocy, uroczy uke. Można jednak odnieść wrażenie, że autorka ma dosyć minimalistyczne podejście do drugiego planu – szczegółów jest dość, by zasygnalizować miejsce zdarzeń, ale zostały użyte tak oszczędne, by nie przytłoczyć elementów naprawdę ważnych."